czwartek, 23 maja 2013

"Spadająca gwiazda" część II

-Pański ojciec...-zmieszał się rycerz.-Tak mi przykro. On zginął...
W tamtym momencie świat Estrelli się zawalił. Wszystkie wspomnienia zaczęły ją bombardować, a ziemia osunęła się pod nią niczym przepaść. Dziewczyna upadła na kolana i zakryła dłońmi twarz. Jej ciałem wstrząsnął histeryczny szloch. Rycerz widząc jej postać unoszącą się od urywanych oddechów, przyklęknął na jedno kolano, położył rękę na jej ramieniu i ze łzami w oczach delikatnie rozchylił jej dłonie. Na jego zarośniętą twarz spojrzały zaczerwienione oczy dziewczyny, a jej policzki były mokre od słonych łez.
-Wiem, że jesteś wstrząśnięta tym wydarzeniem, ale to nie koniec niemiłych niespodzianek-rzekł mężczyzna.-Musisz uciekać.
-Co?-szepnęła dziewczyna. W jednej chwili spadły na nią grady tragicznych wiadomości, że nie wiedziała już na czym ma się skupić.
-Jesteś w niebezpieczeństwie. Jeżeli nie oddalisz się z zamku, to... Możesz zginąć.
-To dlatego zginął mój ojciec?!-wykrzyknęła dziewczyna.-Przeze mnie?! Przez to niebezpieczeństwo?!
-Nie...Spokojnie-rycerz delikatnie klepnął ją w ramię.-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. Po prostu musisz uciekać teraz. Nie możemy pozwolić sobie na zwłokę! Wszelkie wskazówki dostaniesz od Hortensa, który Cię zawiezie na wskazane miejsce. Nic więcej nie mogę Ci powiedzieć.
Tymi słowami obudził dziewczynę. Zdała sobie sprawę z niebezpieczeństwa i w pośpiechu podniosła się z klęczek. Otarła łzy, czując w ustach ich słoność i ruszyła ku garderobie.
-Nie pakuj się-rzekł rycerz widząc zamierzenia księżniczki.-Służące Cię już spakowały. Jedyne, co musisz zrobić to zejść na dół i dosiąść konia.
I tak uczyniła dziewczyna. Podciągnęła rąbek sukni i zbiegła ze schodów. Stukot jej obcasów odbijał się echem, ale ona skupiła myśl tylko na jednym-na niebezpieczeństwie. Tylko ono pomogło jej chwilowo zapomnieć o tym tępym bólu. Straże, otwierając drzwi, rzuciły przelotne spojrzenie na zapłakaną dziewczynę, jednak jej kamienna twarz nie wskazywała na rozdarte serce. Jedynie oczy zazwyczaj błyszczące i przepełnione radością, teraz ociekały smutkiem i strachem. Dziewczyna wyszła na zewnątrz. Powitał ją mroźny wiatr, który otulił ją zimnym powiewem. Jej włosy tańczyły z nim, a suknia kołysała się w takt tej niesłyszalnej muzyki. Estrella objęła się ramionami i spojrzała w górę. Niebo błyszczało piękniej niż kiedykolwiek. Gwiazdy były niczym punkciki diamentów rozsypane na nieprzeniknionym, ciemnym płótnie. Jej oczy wypełniły się łzami, gdy ponownie pomyślała o ojcu, jednak rycerz przerwał jej przemyślenia, narzucając na jej zmarznięte ramiona płaszcz. Z wolna ruszyła w kierunku konnicy. Czekał już na nią Hortens, którego szare oczy i jasne, niemal wypłowiałe włosy pociemniały, jakby wmieszały się w otaczającą ciemność. Powitał księżniczkę milczącym skinieniem głowy i wskazał konia, którego miała dosiąść. Chłopak był wspaniałym jeźdźcem, jednak cenił sobie samotność, a relacje międzyludzkie nie stanowiły jego podstawy. Estrella pogładziła konia i lekko uniosła kąciki ust. Pamiętała wszystkie chwile związane z Esmeraldem, który towarzyszył jej niemal od dziecka. Wiatr we włosach, uczucie bezgranicznej wolności, jego złocista grzywa mieniąca się w letnim słońcu, ale także upadki i niepowodzenia. Cieszyła się,ze to właśnie on będzie towarzyszył jej w tej niebezpiecznej podróży. Zwinnym ruchem wsiadła na przyjaciela, którego ciepło ogrzało jej ciało. Koń parsknął wesoło, a z jego nozdrzy wydobyła się skroplona para wodna.
-Czas ruszać-rzekł Hortens niskim głosem.
Estrella skinęła głową i złapała za uzdy. Chłopak wyprzedził ją, a jadące za nimi straże dotrzymywały tempa. Cichy stukot końskich kopyt rozbrzmiewał w martwej ciszy otaczającego zamku. Dziewczyna ostatni raz obejrzała się za siebie i z żalem w sercu pożegnała miejsce, w którym spędziła tyle czasu i nie wiedziała, czy jeszcze kiedykolwiek tu wróci. Spojrzała w górę na przepiękne niebo, które przypominało jej tylko o bólu i zrzuciła na nie cały ciężar.
Od tamtej pory spoglądając na nieboskłon, czuła tylko przejmującą rozpacz...

5 komentarzy:

  1. Świetne! Nie mogę się doczekać kontynuacji. (:

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękne. ^^ Mam tylko jedną uwagę: Powinna złapać za wodze, a nie za uzdy. Uzda to to co koń ma na pysku, a wodzami się kieruje. :-) Mam nadzieję, że mi wybaczysz tą małą przyczepkę. ;D Ale ogólnie opowiadanie przepiękne. ;***** Czekam na cd. :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem z Ciebie po prostu dumna. Drzemie w Tobie ogromny talent i umiesz go właściwie wykorzystać. Dziękuję Ci za to. ~ Pintarolas

    OdpowiedzUsuń
  4. Co tu dużo mówić? Kolejne, znakomite opowiadanie, przepełnione znakomitymi opisami sytuacji i uczuć. Jestem bardzo ciekawa, jak zostanie napisana kolejna część. Co do błędów to raczej nie zauważyłam, tylko szkoda, że troszkę krótkie. :) I zapraszam do siebie do przeczytania fragmentu pierwszej części mojego nowego opowiadania. Naprawdę, bardzo zależy mi na twoim zdaniu. ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Hihihi, Jess wkracza do akcji!
    Nie wiem nawet czy to przeczytasz, no ale cóż...
    Mam do Ciebie malutką prośbeńkę: nie zepsuj sobie archiwum kochana. ;*
    Wstaw jakiegoś posta, pliiiiiis. Bo inaczej będzie: 2012, pod spodem 2013, a potem... nic. :o A tu już 2015.
    Błagaaam. Jeśli nie dla mnie to dla archiwum. ;* (xD) Mogą to być nawet życzenia świąteczne. ;*
    Oh yeah, ja to mam pomysły. ^^ (nawet nie jestem pewna do czego miałoby się to stwierdzenie odnosić... O.o No ale cóż: ja to ja. I Ty to wiesz. ;* I co zrobisz, nic nie zrobisz.)
    No, a wracając do (właściwie nie wiem nawet czego) czegoś to... weny życzę! ;* A przede wszystkim (bo wenę na pewno masz) to... czasu! ;* I jeśli by zabrakło to chęci! ;*
    ( i taki właśnie skutek ma przeglądanie własnego bloga...)
    [grrr, XPerio czemu, do stu tysięcy Morduków, piszesz 'ma' z wielkiej litery?! Po jakiego grzyba?!]

    OdpowiedzUsuń