Kolejna bezsenna noc. Ciąg dalszy obaw, lęku i koszmarów, z
których nie mogłam się obudzić. Wstałam z łóżka i wyjrzałam za okno. Zbliżał
się wschód słońca, najpiękniejsza pora dnia. Wyszłam po cichu i dotknęłam
gołymi stopami świeżej trawy, zwilżonej rosą. Powitał mnie chłodny, rześki
wiatr. Jego dotyk owinął moje ciało, jednak uśmiechnęłam się na to
uczucie. Rozejrzałam się po okolicy. Nic
się tutaj nie zmieniło. Te same krzewy, te same niezmącone drzewa,
srebrzystoszare kamienie. Westchnęłam. Tak dawno tu nie byłam, aż zapomniałam
jak piękno to jest miejsce. Usiadłam na wygodnej skale, opierając się o jabłoń.
Wdychałam woń rosnących obok konwalii, aż zachłysnęłam się ich uwodzącym
zapachem. Podkuliłam nogi i objęłam je ramionami. Czekałam. Czekałam, aż znów
poczuję bezkresną ulgę, którą odczuwałam za każdym razem, gdy tu byłam.
Czekałam na eksplozję wspomnień, które przypominały najpiękniejsze chwile
mojego życia. Ale nie poczułam nic. Tylko chłód. Kojący chłód zimnego kamienia,
chłód wiatru roznoszącego wieści. Otworzyłam oczy. Ujrzałam najpiękniejszy
widok, który można oglądać tylko w snach. Ciemnożółte słońce wznosiło się nad
zielonymi pagórkami, które otaczały lasy. Złota poświata otoczona błękitnymi,
różowymi i pomarańczowymi chmurami, przypominała barwną watę cukrową. Tworzyło
to niesamowitą, uspokajającą scenerię, której ciepło otaczało mnie. Wokół tylko
ja i śpiew ptaków. Nikt nie może zakłócić mojego spokoju. Tylko on. Jedynie
jego czekoladowe oczy, ciemne włosy i ten niepokorny uśmiech, który pokochałam.
Jego miękki, ciepły głos i perlisty śmiech. Jego ciepłe ramiona, które
obejmowały mnie w trudnych momentach. Jego wypowiedzi przepełnione miłością do
otaczającego świata i mnie. Tak. Tylko on mógł przerwać pustkę w moim sercu,
ale to właśnie on ją wywołał. Po policzku spłynęła niechciana łza przepełniona
wspomnieniami. To już skończona historia, nie ma już nas. Teraz jestem tylko
ja. Ja i zachód słońca. I łzy płynące z mojego krwawiącego serca.
Stare, nudne i banalne opowiadanie, ale coś mnie tknęło, żeby je tutaj wstawić. Jedno z pierwszych, które napisałam, bez okazji. ;)